Mijał dni , tygodnie i miesiące . Termin miałam na koniec lipca .
Kiedy był już lipiec strasznie się stresowałam . 26 lipca nadszedł ten dzień . Wylądowałam w szpitalu . Urodziłam dziewczynę i nazwałam ją Darcy , a na drugie dałam jej Margaret .
Harry całe 3 dni które byłam w szpitalu siedział przy mnie . Kiedy wyszłam Hazz zabrał mnie i mała . Pojechaliśmy pod pewien dom
-Harry co to za dom ?
- To jest nasz dom
- Co ?
-No chodź .
Weszliśmy do domu .Trochę przypominał on mój dom w którym teraz zostali tylko moi rodzice .
Weszłąm do pokoju gdzie na drzwiach pisało Darcy
Położyłam małą do łóżeczka. Harry usiadł koło niej i patrzył jak zasypia , a ja poszłam przejść się po domu ( w zakładce pokoje bohaterów pojawi się cały dom ale myślę że dopiero za tydzień )
W pewnym momencie Hazz zaczął mnie wołać
- Sandra !- weszłam do pokoju - patrz .
-Harry zostaw ją .
- Wiesz co - odwrócił się , złapał mnie za rękę na której miałam założony pierścionek zaręczynowy - chyba to już czas ?
- Na co czas ?
- Na ślub -Zatkało mnie . W sumie mamy dziecko .Ja mam 20 lat ,Hazz 21
-Czemu nie ?
******************
Sory że taki krótki ale tak wyszło ...
Za niedługo koniec tego opowiadania ,
ale będzie inne , Myślę że jeszcze
5 rozdziałów i koniec ,ale to wszystko się zobaczy :)
Komentujcie i motywujcie !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz